Po pierwsze, zanim urodzi się nasze dziecko, jeszcze w ciąży, proponuję wybić sobie z głowy marzenia o wirtualnym, wszystkowiedzącym, idealnym, superrodzicu, który w każdej sytuacji poradzi sobie „książkowo”. Ideały są nudne, poza tym nie istnieją – Paweł Zawitkowski fizjoterapeuta, autor książek i filmów „Mamo, Tato co Ty na to?”
Rodzicielstwo, opieka i wychowywanie dziecka to ciąg, często nieprzewidywalnych zdarzeń, z których warto czerpać nie tylko radość, ale też naukę. Mimo, że miesiącami przygotowujemy się na przyjście malucha, rzeczywistość zawsze nas zaskakuje. I to nie zawsze chodzi o dziecko. Nowe sytuacje i wyzwania, których dostarcza nam dziecko, inny rodzaj odpowiedzialności, okazja do zmiany własnego postępowania i stosunku do wielu problemów, samych nas zaskakuje. I nawet jeśli nasze postępowanie zmienia się w oczach otoczenia radykalnie, to właśnie o to chodziło.
Zamiast wszystko przewidywać, uczyć się, przygotowywać na każdą okazję, dajmy sobie trochę luzu i okazji do improwizacji. To będzie okazja dla dziecka, by samo pokazało jakie są jego potrzeby, ograniczenia, możliwości, czego oczekuje od nas, chociażby jak chciałoby być przytulane, usypiane, kąpane, o której chciałoby iść spać. Małe dziecko jest cudownym, ale też niesłychanie wymagającym partnerem. Nie odbiorcą naszych usług!
Nie ma rodziców idealnych, wszystkowiedzących i wszystko umiejących. Są za to rodzice najlepsi na świecie dla swego dziecka. Pozwalający sobie na pomyłki, czasem zagubieni, przerażeni, bezradni. Nie postępujący zawsze tak, jak jest najzdrowiej i najpiękniej dla dziecka. Bałagan w mieszkaniu, czy organizacyjny, brudne ubranie, skarpetki nie do pary, karmienie butelką nie piersią, lekki poślizg z godziną posiłku, czy kąpieli, kropla kawy na język niemow lęcia – tak do posmakowania- nasz komunikat o totalnym zmęczeniu. Nic dziecku się nie stanie, a przynajmniej pozna Nas z tej równie prawdziwej, normalnej, nienapinającej się strony. Nauczy się, że można sobie pozwalać na słabości, zmęczenie. Najlepsi będziemy, jeśli wsłuchamy się w to co nasza pociecha chce nam mówić sama swoim ciałem, zachowaniem i głosem. Niekoniecznie, czy wszystko zjadła, jest czysto ubrana, ma uczesane włosy i zaczęła chodzić, mówić i układać wieżę z ośmiu klocków dokładnie wtedy kiedy nakazują to „normy rozwojowe”.
Największym sprzymierzeńcem każdego rodzica pozostaje nasz instynkt i najzwyklejsza rodzicielska intuicja Ważne też, by nie pokazywać mu świata, tylko czasem pozwolić, byśmy poznawali go razem, nawet z dzieckiem w roli przewodnika. Wszystko to możemy osiągnąć przez ciągłe, bezpieczne, przekraczanie utartych reguł w wychowaniu i opiece. Dlaczego nie można latać z niemowlęciem samolotem? Dlaczego nie można zwiedzić z nim
Dominikany? Ważne by nie była to pogoń za kolejnymi atrakcjami i ciągłe przemieszczaniesię z miasta do miasta.
Jedną z moich ulubionych form poznawania wspólnie świata jest bawienie się smakami i zapachami. To chyba najprostsza forma wzbogacania świata doznań małego człowieka. Wystarczy na przykład posadzić w domu zioła, lawendę, inne rośliny, które pachną. Z rana natrzeć sobie ręce oregano, by budzić dziecko tym właśnie zapachem. Później tymianek, a przed i po kąpieli dziecka natrzeć sobie dłonie liśćmi lawendy, posmarować je oliwą i delikatnie przygotować je do snu masując całe jego ciało. Możemy delikatnie wetrzeć w skórę piersi i szyi zioła, które dziecko lubi i które je uspokajają. Podobne zabiegi możemy stosować do posiłków, a kiedy dziecko uśnie, naprawdę warto zbliżyć się do siebie (rodzice) pachnący ziołami. Sami zobaczycie jak bardzo potrafi zaskoczyć efekt takich zabiegów. Polecam!